Obudziłam się po 4 i nie mogłam zasnąć. Postanowiłam, że
odwiedzę Emily, z którą zawsze przegaduje noce, jak nie mogę spać. Wyszłam z
pokoju i skręciłam w lewo, zamiast w prawo i weszłam do pokoju.
-Emily, pomocy – wyszeptałam. Usiadłam na łóżku i powtórzyłam.
Nie reagowała. Wskoczyłam na materac i krzyknęłam.
-Emily, wstawaj!!
-Co się dzieje? Kto tak krzyczy?! - Usłyszałam znajomy,
MĘSKI głos.
-Ups! - wyszeptałam.
-Stella? Co ty tu robisz? - spojrzał na mnie, a potem na
zegarek. - Przecież jest po 4. O tej porze się śpi.
-Przepraszam, pomyliłam pokoje... Jak nie mogę spać to
zawsze chodzę do Em, bo ona zawsze spędzi ze mną ten czas. Jeszcze raz
przepraszam i już zmykam.
- Jak już mnie obudziłaś, to zostań – uśmiechnął się lekko,
jeszcze na wpół śpiący. Nagle zrobiło mi się chłodno, więc zwinnie wsunęłam się
pod kołdrę Zayna. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- No co? – Wzruszyłam ramionami. – Zimno mi. A Emily zawsze
mnie wpuszcza – mruknęłam i ułożyłam się wygodniej. Leżeliśmy chwilę w ciszy,
patrząc na siebie. On bokiem do mnie, podpierał głowę dłonią, ja z włosami
rozrzuconymi na jego jasnej poduszce.
- Tak właściwie, to dlaczego zdecydowałyście się pójść do X-
faktora? – Zmącił idealną ciszę, dotychczas przerywaną tylko naszymi cichymi
oddechami. Nieco zaskoczył mnie tym pytaniem, ale po krótkim zastanowieniu,
odpowiedziałam mu.
- Olivia wpadła na taki pomysł. Kiedyś, dla żartów
zaśpiewałyśmy coś razem przy ognisku i wyszło nam całkiem nieźle. Olivię chyba
ostro to męczyło, bo następnego dnia cały czas próbowała nas przekonać do
pójścia do programu. Po jakimś czasie jej uległyśmy, choć nie powiem, Emily
miała największe wątpliwości, ale i ją Olivia zdołała przekonać.
Stwierdziłyśmy, że nawet, jeśli się nam nie uda, to nic się nie stanie.
Potraktowałyśmy ten pomysł z dystansem, trochę jako żart. Potem przez dłuższy
czas ostro ćwiczyłyśmy i zaczęło nam się podobać. Nasze głosy dobrze
współgrały, świetnie się rozumiałyśmy. Po pewnym czasie jednak sie poddałyśmy,
ale mój starszy brat nie dał za wygraną i zgłosił nas na castingi bez naszej
wiedzy. Poszłyśmy tam i udało się. Doszłyśmy dosyć daleko, jurorzy nas
docenili. To była dla mnie niesamowita przygoda, wiele się nauczyłam, poznałam
wspaniałych ludzi i niczego nie żałuję – uśmiechnęłam się pod nosem, zauważając,
że cały czas gapię się w sufit. Przeniosłam wzrok na Malika, który z
zafascynowaniem wpatrywał się we mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami. Nie
mogłam się powstrzymać i spojrzałam mu głęboko w oczy, zatapiając się w tym uroczym
spojrzeniu. Przeszły mnie lekkie dreszcze, ale wtuliłam się w kołdrę, by tego
nie zauważył.
Gadaliśmy tak do samego rana. Nim się zorientowaliśmy było
już po 8, czyli pora wstać. Właśnie chciałam usiąść na łóżku, kiedy do pokoju
Zayn'a wbiegł Louis. Popatrzył się na mnie, potem na przyjaciela.
-Przepraszam, nie wiedziałem... - powiedział i wyszedł. Jednak
po chwili wrócił – Swoją drogą… wy? Prędzej spodziewałbym się, że Niall
przeżyje dzień bez jedzenia albo Liam pokocha łyżeczki - powiedział i gapił się
na mnie.
-W życiu nie widziałeś dziewczyny w łóżku? Uważaj, bo ci te
twoje śliczne oczęta wyjdą - warknęłam i poszłam do siebie.
Po półgodzinie zeszłam do kuchni, w której stali chłopcy i
Zayn coś im mówił. Wyczułam, że próbuje im wytłumaczyć, co się dzisiaj stało.
- Jeśli mówicie o tym, co szanowny kolega dzisiaj widział,
to wam to wytłumaczę. Jestem kobietą i mylą mi się kierunki. Nie mogłam spać w
nocy i zamiast skręcić w prawo do pokoju Emily, skręciłam w lewo. Byłam święcie
przekonana, że idę do Em!
- No, no, już się tak nie tłumacz, maleńka! - Louis
uśmiechnął się zgryźliwie.
- Lou, ale kobietom mylą się kierunki... To może być prawda
- szepnął do przyjaciela Harry.
- Bo to do cholery jest prawda! - krzyknął Zayn.
- No właśnie! - odparłam. - A nawet, jeśli by nie była, to
co?! – Jednak nikt nie zdążył odpowiedzieć, bo przerwał nam głos Lily.
- Ludzie, strzelają tu czy coś, bo krzyczycie jakby się
paliło! - Stanęła za mną Lily .-Wytłumaczy mi ktoś, co tu się dzieje? - spytał
zdezorientowana dziewczyna. Opowiedziałam przyjaciółce wszystko po kolei. Gdy
już skończyłam odezwał się Harry:
- Oh Lily, jak ty dzisiaj pięknie wyglądasz! - wyparował,
robiąc maślane oczka. -Twoje włosy mienią się niczym...niczym... - szukał
odpowiedniego słowa, ale Ruda mu przerwała.
- Wal się, Styles - mruknęła obojętnie. - I tak ci nie
pożyczę mojej odżywki do włosów…
***
Po dwóch godzinach wszyscy dali mi spokój. Cisza. Jaka ona
jest piękna… Moment spokoju w tym domu jest bezcenny.
Pod wieczór organizator naszych atrakcji na dzisiaj – Niall,
ogłosił, że idziemy na imprezę. Wszyscy biegaliśmy jak idioci. Przez
trzydzieści minut szukałam czegoś, co mogłabym na siebie ubrać. Przekopałam
całą szafę, walizkę i nic.
-Obstawiam, że czegoś szukasz - weszła do pokoju Emily.
-Masz rację – odpowiedziałam.
-Masz, kupiłam jak byliśmy na zakupach - podała mi sukienkę
i wyszła.
Szybko się ze wszystkim ogarnęłam i po chwili siedzieliśmy
już w wielkim samochodzie, jadąc do jednego z najlepszych klubów w mieście.
Przed wejściem stało kilkadziesiąt rozkrzyczanych fanek.
Znając życie, któryś z chłopaków dał znać na twitter'ze, gdzie się wybieramy.
Rozdaliśmy kilka autografów, zrobiliśmy kilka zdjęć i weszliśmy do środka.
Od razu każdy poszedł w inną stronę. "Yhym. Fajnie. A
ponoć mieliśmy się lepiej i poznać i w ogóle...' - pomyślałam. Rozejrzałam się
wokoło. Harry i Louis poszli wyrywać laski. Niall siedział przy barze i
naturalnie coś jadł. Liam rozmawiał z Emily. Olivia szalała na parkiecie, a
Lily przypatrywała się wszystkiemu z boku. Zayn’a nigdzie nie widziałam, choć
nie powiem, trochę ciekawiło mnie, gdzie on może być...
W taki sposób na pewno się nie zintegrujemy. Przejęłam
inicjatywę i zwołałam wszystkich do siebie. Oczywiście jak Zayn'a zniknął to go
nigdzie nie było.
- Co powiecie na karaoke? – Spytałam, a Harry wytrzeszczył
oczy.
- No i co się tak dziwisz, pajacu? Skoro jesteś w zespole,
to chyba umiesz śpiewać, nie?!
- Umiem. Ale karaoke? To dla
dzieci - dodał po chwili.
- ‘Pan dorosły’ się odezwał... No
zabawmy się.. Dziewczyny, śpiewamy pierwsze…
Już wchodziłam z dziewczynami na
scenę, kiedy zjawił się ‘nasz zguba’…
- Ominąłem coś ważnego? – Spytał.
- Jakbyś tu był, to byś wiedział…
Karaoke. – mruknęłam.
- Co?? KARAOKE?! Zgłupieliście? –
spytał.
- Kolejny ‘pan dorosły’ ? - Chłopak
nic nie odpowiedział i stanął obok pozostałej czwórki. Przez pewien czas
wszyscy dobrze sie bawiliśmy, śpiewając i wygłupiając się, ale potem znowu
wszyscy się rozeszli. Tym razem nie miałam zamiaru się za nimi uganiać.
Usiadłam przy barze i zamówiłam mocnego drinka. Wypiłam jednego, potem drugiego
i trzeciego. Odłożyłam pustą szklankę na barze i rozejrzałam się dookoła. Za
mną stał nie kto inny, tylko Zayn.
-Masz ochotę na jeszcze jednego? -
Spojrzał się na mnie takim wzrokiem, że aż przeszedł mnie dreszcz. – Poproszę
dwa drinki dla mnie i dla tej ślicznej dziewczyny - uśmiechnął się.
Barman podał nam nasze zamówienie
i odszedł. Po kilku minutach kieliszki były już puste, a my właśnie
wychodziliśmy tylnymi drzwiami na zewnątrz zapalić.
- Nie wiedziałem, że palisz -
powiedział częstując mnie jednym.
- To teraz już wiesz – posłałam mu
uśmiech.
Wzięłam jednego i mocno się zaciągnęłam.
Przymknęłam oczy, gdy poczułam, jak dym rozchodzi się po moich płucach. Podszedł
do mnie i wyciągnął mi papierosa. Nie wiem, co stało się w tamtym momencie, ale
zapragnęłam czegoś więcej niż tylko rozmowy z nim. Podeszłam do niego i położyłam
prawą rękę na jego klatce piersiowej. Stanęłam na palcach i zbliżyłam swoje
usta do jego malinowych warg. Był to ciepły, delikatny pocałunek, lecz po
chwili pogłębiłam go. Odwzajemnił. Przejechałam koniuszkiem języka po jego
dolnej wardze. Zarzuciłam mu ręce na szyję, jednak chłopak wyczuł, że jestem na
tyle pijana, że następnego dnia będę tego żałować i odepchnął mnie.
- Zayn, co jest?! Wydawało mi się,
że ci się podobam.
- Bo tak jest, ale jutro nie
będziesz niczego pamiętać lub będziesz tego żałować - odpowiedział.
- Oj weź. Patrz jak jest pięknie:
ja, ty, fajna muzyka i nikogo wkoło - szepnęłam mu do ucha.
- Stella, jesteś pijana.
- Daj spokój ! – żachnęłam się. – Nie
psuj takiej okazji.
- Nie. Nie chcę cię wykorzystać,
wiedząc, że później oboje będziemy tego żałować.
- Okej. Jak chcesz. Nie będę cię
do niczego zmuszać – mruknęłam i przed odejściem po raz ostatni złożyłam na
jego ustach niespodziewany i czuły pocałunek.
- Dobranoc. – szepnęłam i
odeszłam, rytmicznie kołysząc biodrami. ‘Jeszcze się przekonasz, co straciłeś…’
– pomyślałam.
______________________
No, to chyba zostawię to bez komentarza... Wszystko się jakoś pomieszało... ~K.