niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział 7


Obudziłam się po 4 i nie mogłam zasnąć. Postanowiłam, że odwiedzę Emily, z którą zawsze przegaduje noce, jak nie mogę spać. Wyszłam z pokoju i skręciłam w lewo, zamiast w prawo i weszłam do pokoju.
-Emily, pomocy – wyszeptałam. Usiadłam na łóżku i powtórzyłam. Nie reagowała. Wskoczyłam na materac i krzyknęłam.
-Emily, wstawaj!!
-Co się dzieje? Kto tak krzyczy?! - Usłyszałam znajomy, MĘSKI głos.
-Ups! - wyszeptałam.
-Stella? Co ty tu robisz? - spojrzał na mnie, a potem na zegarek. - Przecież jest po 4. O tej porze się śpi.
-Przepraszam, pomyliłam pokoje... Jak nie mogę spać to zawsze chodzę do Em, bo ona zawsze spędzi ze mną ten czas. Jeszcze raz przepraszam i już zmykam.
- Jak już mnie obudziłaś, to zostań – uśmiechnął się lekko, jeszcze na wpół śpiący. Nagle zrobiło mi się chłodno, więc zwinnie wsunęłam się pod kołdrę Zayna. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- No co? – Wzruszyłam ramionami. – Zimno mi. A Emily zawsze mnie wpuszcza – mruknęłam i ułożyłam się wygodniej. Leżeliśmy chwilę w ciszy, patrząc na siebie. On bokiem do mnie, podpierał głowę dłonią, ja z włosami rozrzuconymi na jego jasnej poduszce.
- Tak właściwie, to dlaczego zdecydowałyście się pójść do X- faktora? – Zmącił idealną ciszę, dotychczas przerywaną tylko naszymi cichymi oddechami. Nieco zaskoczył mnie tym pytaniem, ale po krótkim zastanowieniu, odpowiedziałam mu.
- Olivia wpadła na taki pomysł. Kiedyś, dla żartów zaśpiewałyśmy coś razem przy ognisku i wyszło nam całkiem nieźle. Olivię chyba ostro to męczyło, bo następnego dnia cały czas próbowała nas przekonać do pójścia do programu. Po jakimś czasie jej uległyśmy, choć nie powiem, Emily miała największe wątpliwości, ale i ją Olivia zdołała przekonać. Stwierdziłyśmy, że nawet, jeśli się nam nie uda, to nic się nie stanie. Potraktowałyśmy ten pomysł z dystansem, trochę jako żart. Potem przez dłuższy czas ostro ćwiczyłyśmy i zaczęło nam się podobać. Nasze głosy dobrze współgrały, świetnie się rozumiałyśmy. Po pewnym czasie jednak sie poddałyśmy, ale mój starszy brat nie dał za wygraną i zgłosił nas na castingi bez naszej wiedzy. Poszłyśmy tam i udało się. Doszłyśmy dosyć daleko, jurorzy nas docenili. To była dla mnie niesamowita przygoda, wiele się nauczyłam, poznałam wspaniałych ludzi i niczego nie żałuję – uśmiechnęłam się pod nosem, zauważając, że cały czas gapię się w sufit. Przeniosłam wzrok na Malika, który z zafascynowaniem wpatrywał się we mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami. Nie mogłam się powstrzymać i spojrzałam mu głęboko w oczy, zatapiając się w tym uroczym spojrzeniu. Przeszły mnie lekkie dreszcze, ale wtuliłam się w kołdrę, by tego nie zauważył.
Gadaliśmy tak do samego rana. Nim się zorientowaliśmy było już po 8, czyli pora wstać. Właśnie chciałam usiąść na łóżku, kiedy do pokoju Zayn'a wbiegł Louis. Popatrzył się na mnie, potem na przyjaciela.
-Przepraszam, nie wiedziałem... - powiedział i wyszedł. Jednak po chwili wrócił – Swoją drogą… wy? Prędzej spodziewałbym się, że Niall przeżyje dzień bez jedzenia albo Liam pokocha łyżeczki - powiedział i gapił się na mnie.
-W życiu nie widziałeś dziewczyny w łóżku? Uważaj, bo ci te twoje śliczne oczęta wyjdą - warknęłam i poszłam do siebie.
Po półgodzinie zeszłam do kuchni, w której stali chłopcy i Zayn coś im mówił. Wyczułam, że próbuje im wytłumaczyć, co się dzisiaj stało.
- Jeśli mówicie o tym, co szanowny kolega dzisiaj widział, to wam to wytłumaczę. Jestem kobietą i mylą mi się kierunki. Nie mogłam spać w nocy i zamiast skręcić w prawo do pokoju Emily, skręciłam w lewo. Byłam święcie przekonana, że idę do Em!
- No, no, już się tak nie tłumacz, maleńka! - Louis uśmiechnął się zgryźliwie.
- Lou, ale kobietom mylą się kierunki... To może być prawda - szepnął do przyjaciela Harry.
- Bo to do cholery jest prawda! - krzyknął Zayn.
- No właśnie! - odparłam. - A nawet, jeśli by nie była, to co?! – Jednak nikt nie zdążył odpowiedzieć, bo przerwał nam głos Lily.
- Ludzie, strzelają tu czy coś, bo krzyczycie jakby się paliło! - Stanęła za mną Lily .-Wytłumaczy mi ktoś, co tu się dzieje? - spytał zdezorientowana dziewczyna. Opowiedziałam przyjaciółce wszystko po kolei. Gdy już skończyłam odezwał się Harry:
- Oh Lily, jak ty dzisiaj pięknie wyglądasz! - wyparował, robiąc maślane oczka. -Twoje włosy mienią się niczym...niczym... - szukał odpowiedniego słowa, ale Ruda mu przerwała.
- Wal się, Styles - mruknęła obojętnie. - I tak ci nie pożyczę mojej odżywki do włosów…
***
Po dwóch godzinach wszyscy dali mi spokój. Cisza. Jaka ona jest piękna… Moment spokoju w tym domu jest bezcenny.
Pod wieczór organizator naszych atrakcji na dzisiaj – Niall, ogłosił, że idziemy na imprezę. Wszyscy biegaliśmy jak idioci. Przez trzydzieści minut szukałam czegoś, co mogłabym na siebie ubrać. Przekopałam całą szafę, walizkę i nic.
-Obstawiam, że czegoś szukasz - weszła do pokoju Emily.
-Masz rację – odpowiedziałam.
-Masz, kupiłam jak byliśmy na zakupach - podała mi sukienkę i wyszła.
Szybko się ze wszystkim ogarnęłam i po chwili siedzieliśmy już w wielkim samochodzie, jadąc do jednego z najlepszych klubów w mieście.
Przed wejściem stało kilkadziesiąt rozkrzyczanych fanek. Znając życie, któryś z chłopaków dał znać na twitter'ze, gdzie się wybieramy. Rozdaliśmy kilka autografów, zrobiliśmy kilka zdjęć i weszliśmy do środka.
Od razu każdy poszedł w inną stronę. "Yhym. Fajnie. A ponoć mieliśmy się lepiej i poznać i w ogóle...' - pomyślałam. Rozejrzałam się wokoło. Harry i Louis poszli wyrywać laski. Niall siedział przy barze i naturalnie coś jadł. Liam rozmawiał z Emily. Olivia szalała na parkiecie, a Lily przypatrywała się wszystkiemu z boku. Zayn’a nigdzie nie widziałam, choć nie powiem, trochę ciekawiło mnie, gdzie on może być...
W taki sposób na pewno się nie zintegrujemy. Przejęłam inicjatywę i zwołałam wszystkich do siebie. Oczywiście jak Zayn'a zniknął to go nigdzie nie było.
- Co powiecie na karaoke? – Spytałam, a Harry wytrzeszczył oczy.
- No i co się tak dziwisz, pajacu? Skoro jesteś w zespole, to chyba umiesz śpiewać, nie?!
- Umiem. Ale karaoke? To dla dzieci - dodał po chwili.
- ‘Pan dorosły’ się odezwał... No zabawmy się.. Dziewczyny, śpiewamy pierwsze…
Już wchodziłam z dziewczynami na scenę, kiedy zjawił się ‘nasz zguba’…
- Ominąłem coś ważnego? – Spytał.
- Jakbyś tu był, to byś wiedział… Karaoke. – mruknęłam.
- Co?? KARAOKE?! Zgłupieliście? – spytał.
- Kolejny ‘pan dorosły’ ? - Chłopak nic nie odpowiedział i stanął obok pozostałej czwórki. Przez pewien czas wszyscy dobrze sie bawiliśmy, śpiewając i wygłupiając się, ale potem znowu wszyscy się rozeszli. Tym razem nie miałam zamiaru się za nimi uganiać. Usiadłam przy barze i zamówiłam mocnego drinka. Wypiłam jednego, potem drugiego i trzeciego. Odłożyłam pustą szklankę na barze i rozejrzałam się dookoła. Za mną stał nie kto inny, tylko Zayn.
-Masz ochotę na jeszcze jednego? - Spojrzał się na mnie takim wzrokiem, że aż przeszedł mnie dreszcz. – Poproszę dwa drinki dla mnie i dla tej ślicznej dziewczyny - uśmiechnął się.
Barman podał nam nasze zamówienie i odszedł. Po kilku minutach kieliszki były już puste, a my właśnie wychodziliśmy tylnymi drzwiami na zewnątrz zapalić.
- Nie wiedziałem, że palisz - powiedział częstując mnie jednym.
- To teraz już wiesz – posłałam mu uśmiech.
Wzięłam jednego i mocno się zaciągnęłam. Przymknęłam oczy, gdy poczułam, jak dym rozchodzi się po moich płucach. Podszedł do mnie i wyciągnął mi papierosa. Nie wiem, co stało się w tamtym momencie, ale zapragnęłam czegoś więcej niż tylko rozmowy z nim. Podeszłam do niego i położyłam prawą rękę na jego klatce piersiowej. Stanęłam na palcach i zbliżyłam swoje usta do jego malinowych warg. Był to ciepły, delikatny pocałunek, lecz po chwili pogłębiłam go. Odwzajemnił. Przejechałam koniuszkiem języka po jego dolnej wardze. Zarzuciłam mu ręce na szyję, jednak chłopak wyczuł, że jestem na tyle pijana, że następnego dnia będę tego żałować i odepchnął mnie.
- Zayn, co jest?! Wydawało mi się, że ci się podobam.
- Bo tak jest, ale jutro nie będziesz niczego pamiętać lub będziesz tego żałować - odpowiedział.
- Oj weź. Patrz jak jest pięknie: ja, ty, fajna muzyka i nikogo wkoło - szepnęłam mu do ucha.
- Stella, jesteś pijana.
- Daj spokój ! – żachnęłam się. – Nie psuj takiej okazji.
- Nie. Nie chcę cię wykorzystać, wiedząc, że później oboje będziemy tego żałować.
- Okej. Jak chcesz. Nie będę cię do niczego zmuszać – mruknęłam i przed odejściem po raz ostatni złożyłam na jego ustach niespodziewany i czuły pocałunek.
- Dobranoc. – szepnęłam i odeszłam, rytmicznie kołysząc biodrami. ‘Jeszcze się przekonasz, co straciłeś…’ – pomyślałam.

______________________
No, to chyba zostawię to bez komentarza... Wszystko się jakoś pomieszało... ~K.

środa, 11 kwietnia 2012

Rozdział 6


Chyba pomału uświadamiam sobie, że zaczynam ich lubić. Od samego rana śmieję się jak głupia. Na początku Niall i Olivia – kłócący się o ostatni kawałek pomidora, potem Louis, który biegał po całym domu i szukał swojego telefonu, a miał go w kieszeni, a teraz Lily zabrała nas do zoo.
-Zayn, oddaj tą mapę, bo zaraz się zgubimy. - powiedziałam do Mulata.
-Wątpisz we mnie? - złośliwie się uśmiechnął.
Poczułam jak niebezpiecznie zbliża się do mnie.
- Być może. – mruknęłam, lekko się odsuwając. Przystanął dopiero dosłownie kilkanaście centymetrów przede mną. Rozejrzałam się wokoło, ale nie zauważyłam nikogo znajomego. Zayn wpatrywał się we mnie z cwanym uśmieszkiem na ustach.
- Chyba się mnie nie boisz, hmm?
- Słuchaj. – zaczęłam, nie chcąc mu odpowiadać na to pytanie.- To, wtedy na plaży, nie wiem, czemu tak się stało i nie wiem, dlaczego nie zaprotestowałam, ale lepiej o tym zapomnijmy, tak? Więc nie bądź taki hop do przodu!
-  A co jeśli ja nie chcę o tym zapominać? – mruknął, nadal się uśmiechając.
- To twój problem. I przestań się tak dziwnie szczerzyć, bo na serio zaczynam się bać! – rzuciłam i odeszłam. W połowie drogi jeszcze się odwróciłam, a on dalej stał w tym samym miejscu i przenikliwie się we mnie wpatrywał. Miałam przeczucie, że coś kombinuje… Ale nie miałam teraz czasu się nad tym zastanawiać, bo doszłam do zagrody, przy której stał Harry… i dziwnie się zachowywał…
- Eee, mogę wiedzieć, co ty robisz? – spytałam niepewnie. Chłopak stał naprzeciwko dużej, białej lamy i gadał do niej, jak do dziecka.
- Ciiiii! Muszę ją przywołać! – powiedział, a ja postanowiłam w to nie wnikać i odsunęłam się kilka kroków w bok, stając koło Louisa, który przypatrywał się tej sytuacji z naburmuszoną miną. – No chodź tu do mnie, maleńka! Patrz, co mam! Piękną, chrupiącą marchewkę, którą Louis dał specjalnie dla ciebie, kochanie!
- Wcale jej nie dałem! To ty mi ją zabrałeś, złodzieju! – burknął Louis, ale Harry chyba udawał, że nie słyszy.
- Mogę wiedzieć, po co mu ta lama? – spytałam.
- A kto go tam wie?! Jak głupi to głupi… - mruknął, a ja się zaśmiałam. Nagle zwierzę powoli zaczęło zbliżać się do Loczka. – Tak, mała! Podejdź! Chodź do wujka Hazzy! – wołał do niej uradowany i ze świecącymi oczami, ciesząc się, że w końcu mu się udało, ale nagle lama odchyliła lekko głowę i go… opluła. Wybuchnęłam śmiechem razem z całą resztą ludzi, którzy właśnie do nas podeszli. Harry, zniesmaczony, wycierał twarz, ale dalej do niej mówił.
- Zawiodłem się na tobie. Myślałem, że mi ufasz! A tu taka niespodzianka! Obrażam się! Żegnaj! – wszyscy się śmiali, ale po chwili on też już nie wytrzymał i dołączył do nas.
Kilka minut później czekaliśmy na Harry'ego, który poszedł umyć twarz. Wszyscy staliśmy pod toaletą. Zayn nadal uśmiechał się do mnie jak głupi.
- Jak ta ślina się lepiła.. Co oni tym zwierzętom dają? - wyszedł w końcu na zewnątrz.
- Mówię ci! To oni! - usłyszeliśmy głos jakieś dziewczyny.
- Niemożliwe. Wyobrażasz sobie ich prawdziwych, tutaj w zoo? - odpowiedziała jej koleżanka.
- Zobaczymy... Przepraszam.. Wy jesteście Loca Chicas?
- Jasne! Nie widać? Jestem Olivia, a wy? - powiedziała szczęśliwa blondynka.
- Ja jestem Vanessa, a to moja przyjaciółka Kate. Jesteśmy waszymi największymi fankami! Możemy zrobić sobie z wami zdjęcie? - spytała zarumieniona nastolatka.
Zgodziłyśmy się i kilka sekund później pozowałyśmy do zdjęcia. Gdy już odeszły, Louis zrobił smutną minę.
- A ja, to co? Kochane, chyba nie poznałyście mnie!
- Daruj sobie - odpowiedziała Lily.
- To gdzie teraz idziemy? - spytał Niall.
- Zayn, mapa! - krzyknęłam chłopakowi do ucha.
- Coś za coś.
- Nawet o tym nie myśl. Mapa! - podał mi kawałek papieru. - Kierunek MAŁPY.
- Ooo, popatrz Harry! Pójdziemy odwiedzić twoich przyjaciół! - rzucił wesoło Louis, a chłopak zgromił go wzrokiem.
- Bardzo śmieszne. - mruknął. Po niedługim czasie doszliśmy na miejsce. Dziewczyny szły z przodu razem z Liamem i Niallem, żywo o czymś rozmawiając i gestykulując. Podążałam za nimi, wpatrując się w mapę, a na samym końcu szła pozostała trójka chłopców, podejrzanie szepcząc między sobą. Po drodze rzuciła mi się w oczy sporych rozmiarów, pusta klatka, ale ominęłam ją i kucnęłam, by zawiązać sznurowadła u moich ulubionych trampek. Przyjaciółki były daleko na przedzie, nawet nie zauważyły, że nie idę za nimi. Nagle poczułam, jak ktoś zasłania mi oczy, lecz nie zdążyłam krzyknąć, bo czyjeś dłonie znalazły się na moich ustach. Zaczęłam się wyrywać i machać nogami, ale oplotły mnie silne ręce innej osoby, pozbawiając wykonania jakiegokolwiek ruchu. Unieśli mnie do góry i gdzieś ze mną szli. Po przebyciu kilku kroków usłyszałam skrzypnięcie furtki, a po chwili postawili mnie szybko na ziemi. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam naprzeciwko mnie zadowolonych z siebie chłopców. Zdezorientowana, rozejrzałam się dookoła i dopiero po chwili dotarło do mnie, że znajduję się w pustej klatce, którą niedawno mijałam. Gdyby mój wzrok zabijał, teraz cała trójka leżałaby już martwa.
- Czy was do końca pogrzało?! – krzyknęłam wściekła. – Czy wy się z tymi małpami na rozum pozamienialiście?!
- Stella, skarbie musisz się do nas przyzwyczaić. A w taki sposób.. - zaśmiał się Louis.
- Debilu, otwórz tą klatke! - krzyknęłam do niego, a on pokręcił przecząco głową.
Spojrzałam się za siebie. Dziewczyny, Liam i Niall już dawno nas wyprzedzili. Wyciągnęłam telefon i napisałam SMS'a do Emily 'Nie no super! Wy do przodu, a ja w klatce!' - Wysłałam i dumna z siebie, przeniosłam wzrok na chłopców. - Idioci, zapomnieliście, że istnieje takie coś, jak telefon?! - pomachałam im urządzeniem.
- Kurde, chyba nam to umknęło... - mruknął Harry, drapiąc się po głowie. Zaczęli się przepychać, dyskutując, czyja to wina.
- Dobra, cicho! Możecie się uspokoić, bo teraz to naprawdę nawet te małpy są od was mądrzejsze.
Kilka minut później zjawiła się pozostała piątka. Louis, Harry i Zayn siedzieli cały czas na ławce i komentowali moja osobę w klatce..
Gdy w końcu zostałam uwolniona, podeszłam jeszcze do nich i każdego zdzieliłam otwartą dłonią w tył głowy.
- Jeszcze jedna taka akcja, a nie żyjecie… - syknęłam. Zaraz potem podszedł Liam i nawrzeszczał na nich najgłośniej jak się dało, wypominając im, jak to bardzo są nieodpowiedzialni.
Dalsze zwiedzanie zoo przebiegło bez większych problemów. Późnym popołudniem wróciliśmy do domu i każdy z nas zajął się swoimi sprawami…

_______________________
Taki tam, lekko rozluźniający rozdział, haha ;D ♥