sobota, 31 marca 2012

Rozdział 5


- Stella! Długo będziesz jeszcze tam siedzieć? Ej, bo ja musze skorzystać! Proszę wyjdź! - krzyczał Louis przez drzwi.
- Un momento, kawalerze! Ja tu mam swoje potrzeby, a ty możesz iść do innej łazienki!
- Nie dojdę do drugiej łazienki! Błagam!!
- Przecież to tylko kilka kroków w drugą stronę! - krzyknęłam zdenerwowana. - A to, że jeszcze tu sterczysz, to już nie moja sprawa!
Kilka minut później zeszłam na dół, gdzie wszyscy stali i czekali na mnie. Gotowi na plażę.
Louis przyglądał się na mnie ze złością w oczach, co mnie bardzo śmieszyło.
- Oj, już się tak nie spinaj, kochanieńki, bo ci ciśnienie skoczy.
Następną godzinę spędziliśmy w busie. Kuźwa, czy ten Harold musi mieć takie dziwne pomysły? Przecież przez najbliższe 3 miesiące będzie miał sporo czasu na podróże… Spojrzałam na Lily, która zasnęła już po 20 minutach.
- Długo jeszcze? – zapytałam znudzona.
- Pytałaś się o to samo minutę temu. – odpowiedział Liam.
- No, ale to było minutę temu.
Nareszcie dojechaliśmy na miejsce. Wyszłam z samochodu i przeszły mnie dreszcze.
- Jak tutaj zimno! – powiedziałam.
- Oj, weź Stell. Zaraz się ociepli. - uśmiechnął się Harry.
- Och, niech ci będzie. Dobra, chodźmy się rozłożyć, bo zaraz zmienię zdanie!
Miał rację. Zanim doszliśmy na plażę, zza chmur wyszło słońce, przyjemnie przygrzewając. Rozłożyliśmy się. Zdjęłam koszulkę, założyłam słuchawki i usiadłam na leżaku.
Dziewczyny rozstawiły swoje leżaki obok mnie i po chwili wszystkie wygodnie wystawiałyśmy swoje ciała ku słońcu.
Chłopcy zaczęli szpanować gołymi klatami. Louis chwycił piłkę i zaczęli grać. Zamknęłam oczy. Nagle poczułam, że na moim ciele ląduje kilogram piasku.
Gwałtownie się poderwałam, robiąc groźną minę i ujrzałam przed sobą uśmiechniętego Niall’a. Już miałam zamiar coś odpowiedzieć, ale postanowiłam się nie denerwować i spędzić mile ten dzień.
- Oj weź, Stella! Nawet się nie wkurzaj!  Z piaskiem czy bez i tak wyglądasz w tym bikini atrakcyjnie. - uśmiechnął sie cwanie Niall.
- Chłopcy, a może zagralibyśmy w siatkówkę? - podbiegła Olivia w swoim różowym stroju.

- Czemu nie? - właśnie wstała z leżaka Emily.
Wszyscy się zgodzili, więc zaczęliśmy mecz. Ponieważ chłopaki kontra dziewczyny byłoby niesprawiedliwie, podzieliliśmy się na drużyny. W grupie Harrego znajdował się Zayn, Lily i ja, a u Louisa, Emily, Liam, Olivia i Niall.
Graliśmy dopiero jakoś z 10 minut, a już się zaczęły pierwsze problemy. Mianowicie Niall miał liczyć punkty, ale tak się złożyło, że po cichym mruknięciu Louisa kilku słów Niallowi, znacznie zaczęło przybywać im punktów.
Nie wytrzymałam i krzyknęłam:
- No chyba cię coś człowieku bździ, że wy już tyle prowadzicie! Przecież przed chwilą był aut!
- Wcale, że nie! To ja jestem sędzią, a ty chyba źle widziałaś! – odkrzyknął Niall.
- Ty głąbie! Ja dziękuję za takiego sędziego! Olivia, ty liczysz!
- Coo..? Ale ja nie umiem…- powiedziała.
- A co to za wielka filozofia? – zdziwiłam się.
- No, ja się nie znam. Niech Liam liczy…
- Och, no dobra, bo się zaraz pogryziecie…- mruknął.
- No! I to mi się podoba…- powiedziałam.
Dalej gra przebiegała w miarę spokojnie, nie licząc kilku potknięć Olivii. Drużyna Louisa wygrała, ale ja nadal sądzę, że oszukiwali, ale już nic nie mówiłam, gdy zobaczyłam jak Niall się cieszy.
Usiadłam na moim leżaku. Byłam cała w piasku. Nie powiem, parę razy nawet ja się poświęciłam. Po chwili tak się rozleniwiłam, że chyba przysnęłam.
Ze snu wyrwał mnie czyjś dotyk. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że chłopcy trzymają mnie za ręce i nogi, i niosą w stronę wody. Zaczęłam piszczeć. Po chwili wrzucili mnie do tej lodowatej cieczy. Moje przyjaciółki stały na brzegu i się śmiały, a ja 'nurkowałam' w wodzie po kolana. Cała piątka uciekła tak, jakby się za nimi paliło. Ruszyłam za nimi. Chwilę później złapałam jednego i zaczęłam się z nim pojedynkować na żarty. Harry podbiegł, chwycił mnie i znowu wylądowałam w wodzie. Tym razem postanowiłam udawać, że coś mi się stało. Wyszłam na brzeg i 'zemdlałam'. Olivia zaczęła krzyczeć w niebogłosy. Ktoś podbiegł. Poczułam jak się uśmiecha. Chwycił moją rękę, jakby chciał wyczuć mój puls.
- Widzę, że trzeba komuś zrobić usta-usta. - zażartował, a ja rozpoznałam Zayn'a. Chłopak zbliżył swoje wargi do moich. Nasze usta się zetknęły. Poczułam przyjemny dreszcz. Napięcie.
 - Dobra Stella, przestań udawać.  - wyszeptał tuż nad moimi wargami.
- A może ja nie chcę przestać? – mruknęłam cicho, ale jednocześnie powoli podniosłam się z miejsca.

- Ok, ludzie, nic jej nie jest! – krzyknął chłopak w stronę reszty. – To tylko zwykle zasłabnięcie! Pewnie przez słońce… - kłamał, za co byłam mu wdzięczna. Nie wiem, co mnie poniosło, że w ogóle zgodziłam się na tą całą sytuację. Przecież ja go nawet nie lubiłam! Chyba rzeczywiście to słońce źle na mnie działa… Jeszcze w szoku stałam niepewnie na brzegu, a po chwili podbiegła do mnie spanikowana Olivia i zaczęła mnie przytulać.
- Spokojnie, nic mi przecież nie jest…- mruknęłam.
- Och, już się bałam, że to coś poważniejszego… - mówiła.
- Chyba pójdę sobie usiąść w cieniu, nie przejmujcie się mną. – powiedziałam, zabierając po drodze koc i usiadłam pod jakimś drzewem. Musiałam to wszystko przemyśleć…
Co mnie podkusiło, żeby zacząć z nim flirtować, a tym bardziej pozwolić się pocałować? Choć w sumie, tak do końca, to nie był to taki prawdziwy pocałunek, no ale… Przecież mogłam go odepchnąć i krzyknąć, że udaję! Ale zamiast tego wszystko się przeciągnęło… Mam nadzieję, że on nie wziął tego na poważnie… Chyba będę musiała to sobie z nim wyjaśnić…
Usiadłam obok Emily, która sama siedziała na plaży, bo reszta pływała. Oparłam swoją głowę o jej ramię, a ona mnie przytuliła. Spojrzałam w chłopców. Każdy nie dowierzał, co się przed chwilą stało, byli zszokowani, ale cieszyli się, że nic mi nie jest. Mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Zayn'a. Spojrzał na mnie. Widać, że był zmieszany. Nie wiedział, co robić, zresztą tak samo jak ja.
- Nie oszukujmy się, między wami iskrzy - wyszeptała Emily.
- Em, to się nie powinno wydarzyć. Myślałam, ze to będzie miało jakiś inny przebieg, ale nie taki! - łza spłynęła mi po policzku. Zaczęłam płakać jak mała dziewczynka. Nie chciałam się z nikim wiązać, nie teraz. Nie po tym, co przeszłam. Emily przytuliła mnie i milczała. Byłam jej wdzięczna za to. Po chwili szybko się ogarnęłam, by nikt nic niczego nie widział.
Wieczorem wróciliśmy do domu. Nie zwracając uwagi na wszystkich, weszłam na górę i zamknęłam się w pokoju. W tym momencie pragnęłam zostać sama.

___________________________

Wybaczcie, że tak długo nie było nowego rozdziału, ale przez ten czas wypadła moja choroba, nauka i kilka innych problemów ;/ Przepraszamy :* I mamy nadzieję, że jednak ktoś to przeczyta i być może komuś się spodoba ;)
~K.

wtorek, 20 marca 2012

Rozdział 4


Przekręciłam się na drugi bok, ale i tak nie mogłam zasnąć. Wierciłam się tak już chyba z pół godziny, z nadzieją, że zaraz znowu powrócę w objęcia Morfeusza, ale na daremno. Już za bardzo się rozbudziłam, więc postanowiłam, że zejdę do kuchni napić się czegoś zimnego. Było stosunkowo wcześnie i byłam pewna, że wszyscy jeszcze śpią. Stanęłam bosymi stopami na miękkim dywanie i spojrzałam na swój strój. Ubrana byłam w króciutkie spodenki i obcisłą koszulkę na ramiączkach, ale postanowiłam nic na siebie nie narzucać, bo i tak nikt mnie teraz nie zobaczy, a ja przecież chciałam tylko zaraz szybciutko wrócić do siebie. Po cichu otworzyłam drzwi i powoli zeszłam po schodach.
Wreszcie znalazłam się w kuchni i otworzyłam lodówkę. Powiało chłodem, a ja zatrzęsłam się z zimna i potarłam ramię, by trochę się ogrzać. Wzrokiem szukałam butelki mleka, ale jak na złość nigdzie nie mogłam go znaleźć.
- Jeśli szukasz mleka, to właśnie go wypiłem.- usłyszałam za sobą męski głos. Gwałtownie się odwróciłam  i ujrzałam Harry’ego, który stał przede mną w samych bokserkach. – Swoją drogą, seksownie wyglądasz w tej obcisłej piżamce. – powiedział i przygryzł wargę. Zrobiłam groźną minę.
- Nie pozwalaj sobie za dużo, Styles. – warknęłam i trzasnęłam drzwiami lodówki.
- Wiesz, wszyscy śpią, więc może byśmy… - zaczął, przybliżając się do mnie.
- Śnij dalej, zboczeńcu. A teraz zostaw mnie w spokoju. – rzuciłam, odpychając go i poszłam do swojego pokoju, zostawiając za sobą zdezorientowanego chłopaka.
Wchodziłam po schodach z zamkniętymi oczami, w myślach wyzywając Loczka. Byłam pewna, że już pokonałam ostatnią przeszkodę, więc szurnęłam stopą.
- Ałć!!! - ból wyrwał mnie z przeklinania Harry'ego.
Otworzyłam oczy i szybciutko chwyciłam moją obolałą nogę. Kulejąc szłam do pokoju. Byłam już prawie przy swoich drzwiach, kiedy niespodziewanie na korytarz wyskoczył Zayn.
- Ludzie, czy wy na prawdę nie możecie spać? - powiedziałam zirytowana.
- Mógłbym spać, gdyby nie czyjś krzyk na korytarzu. Nic ci nie jest? - uśmiechnął się szeroko.
- Nie, nic mi nie jest. Nie potrzebuje twojej troski. - szybko odpowiedziałam, a on przyglądał się na mnie i zniewalająco uśmiechał - A co ty taki wesolutki od samego rana?
- A tak jakoś - zaśmiał się i już mnie mijał, gdy rzucił jeszcze - Fajna piżamka!
* * *
Po 11 ze snu wyrwał mnie śmiech.  Z wielką niechęcią wstałam, ubrałam luźną bluzkę i rurki, związałam włosy w kucyk i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli w jadalni i jedli coś, co przypominało zupę mleczną.
- No nareszcie! Nasza księżniczka wstała. - wstał od stołu Louis - Jak minęła noc?
- Nie, nie nazwę cię księciem. Nie licz na to! - usiadłam przy stole - Jaki plan na dzisiaj?
- No jak to, jaki?! – oburzyła się Olivia. – Przecież dzisiaj zaczynamy nasze atrakcje! A jako, że ja jestem jako pierwsza, to idziemy na ZAAAKUPY! – krzyknęła uradowana.
- Ohh, niee…- jęknęłam. Nienawidziłam zakupów i całego zmieszania z tym związanego.
- No nie! Pierwszy raz widzę dziewczynę, która nie lubi zakupów! – krzyknął zdziwiony Louis.
- Oj, wielkie mi rzeczy. Nie lubię i tyle! – odrzekłam. – Chociaż może potrzebne mi są jakieś buty, więc ewentualnie mogę się zgodzić…

GODZINĘ PÓŹNIEJ
Jesteśmy już w centrum handlowym. Olivia lata jak szalona od sklepu do sklepu i z prawie każdego wychodzi z jakąś torbą. Ja już na początku szybko wybrałam sobie kilka par butów, więc teraz tylko wlokłam się za nimi, cierpliwie czekając, aż Olivia skończy to wszystko.
 -Ty, Stella! – usłyszałam Zayn'a, a ja udałam że go nie słyszę. - Stella! - powtórzył
-Nie odzywaj się do mnie! - odpowiedziałam – No dobra, co chcesz? - dodałam po chwili namysłu.
-Jesteś w Loca Chicas, ale ty jesteś bardziej zbuntowana niż loca. - uśmiechnął się.
-Jestem loca i weź się odwal ode mnie. - powiedziałam i pokazałam mu środkowego palca.
-No, Stell! Zrób coś szalonego! - pokiwałam twierdząco głową, żeby dał mi już spokój – tylko nie całuj pierwszego lepszego z brzegu.
- Nie mam takiego zamiaru.
Zwolniłam tempa, żeby Zayn i Louis mogli do mnie dojść. Spojrzałam się na nich, a następnie w prawo. Studio tatuaży! To jest to! Chwyciłam Mulata za nadgarstek i pociągnęłam do środka.
-Żartujesz? Jesteś tego pewna? - zapytał z niedowierzaniem.
Po kilkudziesięciu minutach wyszliśmy ze studia. Chłopcy z szeroko otwartymi oczami, wciąż nie dowierzając, a ja wyszłam z pamiątką. Moja nowa dziara znajdowała się na palcu. Był to napis ‘wild & free’, który, choć wykonany spontanicznie, trochę odzwierciedlał mój charakter.
Wróciliśmy do pozostałych. Podbiegłam do dziewczyn w podskokach.
- Patrzcie, co ja mam! – powiedziałam wesoło, pokazując im palca.
- Tobie naprawdę się poprzewracało. Czy ty wiesz, co zrobiłaś? - spytała zdziwiona Emily
- Co ty ćpałaś?! - pisnęła Lily
- Nie ważne co, ważne, że dobre i nie zmieniaj dilera! Ładna jesteś jak się uśmiechasz! - powiedział Harold
- Co tam takie zgromadzenie ludu jak w starożytnej Francji.. O ja cież pierdziu... Jakie świetne!!!!  - Olivia otworzyła usta i gapiła się na mnie z niedowierzaniem.
- Nie, Oli, to nie jest świetne, to jest nieodpowiedzialne! Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że to zostaje do końca życia? - matkowała się Em
- Emily, daj spokój.. Wiele ludzi ma tatuaże i jakoś żyje.. A swoją drogą podziwiam Cię Stella! - uśmiechnął sie Zayn.
- Oj tam... - mruknęłam zawstydzona, ale po chwili zorientowałam się, co robię i opamiętałam się. - Dobra, już się tak nie ekscytujcie, bo wam żyłki pierdzące pękną! - powiedziałam ostro.
Po jakiejś godzinie wszyscy zmęczeni wróciliśmy do domu, tylko po Olivii nie było widać żadnego znudzenia...

_______________________________
W tym rozdziale jakoś nie ma zbytniej akcji, ale powoli będzie się to wszystko rozkręcać ;)
Dedykuję go moim kochanym myszkom: Karolinie ( @JBluvsBabycakes) i Ani ( @xAniua) ♥ ;D
Kocham was ;* xx

wtorek, 13 marca 2012

Rozdział 3


Właśnie dojechałyśmy do budynku, w którym miałyśmy mieszkać razem z One Direction. Wyciągnęłyśmy swoje walizki z samochodu i skierowałyśmy się w kierunku wejścia. Emily włożyła klucz w drzwi. Ku jej zdziwieniu były one otwarte. Weszłyśmy nie pewnym krokiem do środka. Pierwsze, co nas zachwyciło do długi hall.
-Nie ma nikogo? - wyszeptałam.
-Halo!!! Jest tu ktoś???? - krzyknęła Olivia , odpowiedziała jej cisza.
- Widzicie, nie ma nikogo!
Zostawiłyśmy bagaże przed wejściem i poszłyśmy dalej zwiedzać nasz nowy dom. Weszłyśmy do wielkiego salonu. Był przepiękny. Urządzony z takim gustem. Lily otworzyła usta i nie mogła zamknąć. Weszłam do kuchni. Na blacie leżała koperta zaadresowana do 'Loca Chicas & One Direction'. Chciałam otworzyć ją, gdy nagle rozległ się huk.
-Ej, Chicas! Co się stało? – spytałam.
-Ktoś jest na górze. - wyszeptała Lily.
- Może to te dziki, co grasują w kalafiorach? – pisnęła podekscytowana Olivia, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Olivia, zauważ, że jesteśmy w domu, a nie na polu z kalafiorami – wymruczała przez śmiech Lily.
-Będziemy tak stały? - powstrzymałam się od śmiechu. -Bo ja idę zobaczyć co się dzieje.
Chwyciłam patelnię, którą miałam pod ręką i ruszyłam w stronę schodów. Za swoimi plecami usłyszałam jeszcze parę razy swoje imię i ostrzeżenia moich przyjaciółek. Wchodząc po drewnianych schodach podskoczył mi wskaźnik adrenaliny. Uwielbiam to! Po kilku sekundach stanęłam na piętrze. Usłyszałam jakieś dźwięki dochodzące z pomieszczenia na prawo. Po cichutku doszłam do drzwi i szybko otworzyłam je. Miałam już atakować, gdy zobaczyłam chłopców.
-Co tu robisz? Chciałaś nas zakatować? - krzyknął przerażony Harry.
-No przepraszam bardzo! Jak się Olivia darła czy ktoś jest, to odpowiedziała jej cisza. Myślałyśmy, że nikogo nie ma i tu nagle taki huk. Każdy by się wystraszył! – odpowiedziałam. - A co robimy? Właśnie się wprowadziłyśmy. Yyy, a co wy robicie w tym pokoju? Gwałt zbiorowy?
-Kłócimy się o pokój... - zaczął chłopak z czarnymi włosami.
-Boże! Jakie dzieci.- powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Z niedowierzaniem, co tam zobaczyłam, zeszłam szybko na dół.
- I co? Miałam rację? To straszne dziki? – pytała szybko Olivia.
- Jeśli tych dzików jest piątka i nazywają się One Direction, to tak, masz rację. - odpowiedziałam ze śmiechem.
- Serio? Oni już tu są? – spytała zdziwiona Lily, a w tym samym momencie na dole pojawili się chłopcy.
- Więc…? Już wybraliście, czyj to pokój? – spytałam, uśmiechając się.
- Powiedzmy, że musimy to jeszcze obgadać… - powiedział Harry dobitnie patrząc na Louisa.
- NIE! – krzyknął. – Choćbyś zjadł wszystkie marchewki, jakie istnieją na tym świecie, nigdy ci nie odpuszczę tego pokoju!
- Oooo, widzę tutaj poważne groźby… - mruknął Niall, stojąc z boku i zagryzając parówkę. – Patrzcie, ta parówka się na mnie patrzy! – krzyknął nagle i uśmiechnął się do niej.- wybuchnęłam śmiechem, a dziewczyny patrzyły się na nich, jak na kosmitów.
- Dobra, ludzie, przypominam, że w kuchni leży jakaś koperta, więc chyba dobrze by było, gdybyśmy dowiedzieli się, o co chodzi. – zwróciłam się do wszystkich i poszliśmy tam.
- Gdzie Niall? – zapytał Liam.
- No nie gadajcie, że znowu się zgubił…! – powiedział Louis, załamując ręce. – Skaranie boskie mam z tym nieposłusznym dzieckiem! – zawodził chłopak.
- Och, już jestem! – do kuchni wpadł zdyszany Niall. – Wybaczcie, zgubiłem po drodze buta. Skubany, poleciał aż pod stolik, ale gdy go wyciągałem, niechcący się zaklinowałem i trochę zajęło mi wyjście… - mówił ciężko sapiąc.
- Można wiedzieć, jak to możliwe, że w ogóle zgubiłeś buta?! – spytała zdziwiona Lily.
- No normalnie! – powiedział, jakby to była oczywista oczywistość. – Potknąłem się i zahaczyłem o niego drugą nogą i mi się zsunął, ale jak leciałem do tyłu, to mi wyleciał…- wzruszył ramionami, a prawie wszyscy zgromadzeni przewrócili oczami albo się śmiali. – LUDZIE! Czy widzicie to co ja?! Czy to kolejna fatamorgana? – mówił Niall, ale nikt nie wiedział, o co mu chodzi, póki nie klęknął przed olbrzymia lodówką.  –Wyobrażacie sobie, ile tu jest jedzenia?!- ekscytował się chłopak. – Ja już nie potrzebuję pokoju, przyniosę tu sobie łóżko i od dzisiaj to pomieszczenie będzie moim rajem! – przytulił się do lodówki.
- Niall, ogarnij się! – wydarł się Liam.
Patrzyłam na całą piątkę w wielkim szoku z nadzieją, że ich zachowanie okaże się żartem. Za kogo się uważają? A ten blondyn, jaki irytujący. Spojrzałam jeszcze raz na nich, a potem na moje przyjaciółki. Oni się kłócili, a dziewczyny przyglądały się na nich.
- Ludzie! Dość tego! - krzyknęłam.
- Jaki masz temperament. Mmm... Zaczynam cię lubić! - uśmiechnął się Louis
- Fantastycznie. A teraz pozwolicie, że otworzę tę kopertę i przeczytam. - warknęłam.
Wszyscy pokiwali twierdząco głową, a ja wyjęłam list ze śnieżnobiałej koperty, na której wykaligrafowane było czarnym tuszem „Loca Chicas & One Direction”.

Przepraszam, że informuje Was przez list, nie mogłem osobiście przyjechać dzisiaj do Waszego domu. Mam nadzieję, że się podoba. Pisze krótko i na temat, a mianowicie o tym pomyśle zapoznawania się. W ciągu najbliższych 9 dni każdy będzie miał 'dyżur', będzie odpowiedzialny za atrakcje za dany dzień. Możecie robić, co chcecie (oczywiście bez wielkich skandali, bo to teraz nam jest nie potrzebne! Zrozumiano Stella? Harry to też się Ciebie tyczy). Poniżej zostawiam wam harmonogram (kto będzie odpowiedzialny za każdy dzień). Bardzo proszę, żebyście przestrzegali kolejności! Widzimy się za dziewięć dni! W razie nagłego przypadku dzwońcie, piszcie.
                                                                                                                   
1. Olivia
2. Harry
3. Lily
4. Niall
5. Emily
6. Zayn
7. Liam
8. Stella
9. Louis

Pozdrawiam,         
Thomas Campbell      

PS. Do imienia każdego z was dopiszcie główne hasła z atrakcją.


- Czy go do końca pogrzało?! – powiedziałam oburzona. – Nie dość, że musimy mieszkać wszyscy razem pod jednym dachem, to jeszcze mamy zapewnić sobie jakieś głupie atrakcje! Jeśli wytrzymam tu przynajmniej tydzień, to spokojnie możecie nazywać mnie ‘mistrzem’… mruknęłam.
- Spokojnie, moja droga. – podszedł do mnie wesolutki Harry i zarzucił mi rękę na szyję. – Jestem taki uroczy, że mieszkanie z nami sprawi ci tylko i wyłącznie przyjemność!
- Taa, jasne… A teraz z łaski swojej mnie puść. – Rozłożył ręce w geście obrony i szeroko się uśmiechnął, a ja wyszłam z kuchni.
- Mrr, ma dziewoja charakterek, lubię takie. - Usłyszałam głos Loczka.
- Wszystko słyszałam! – krzyknęłam za sobą.
- Stella, poczekaj ustalmy jeszcze pokoje! - poprosiła Lily, a ja odwróciłam się na pięcie.

I w tym momencie rozpoczęła się kłótnia.’ Jak małe dzieci’ -   pomyślałam. Kłócić się o pokoje…
- CICHO! Z tego, co zdążyłam się zorientować, każdy pokój ma numer. Ja nie widzę innego rozwiązania tylko losowanie. - powiedziała Emily
Wyciągnęła ze swojej torby notes i długopis. Ponumerowała fragmenty papieru, zgniotła i wrzuciła do jakiegoś naczynia.
- Losujemy. - uśmiechnęła się tryumfalnie.
Pierwszy był Harry. Wylosował dwójkę. Liam trafił na pokój ósmy. Kolejna była Olivia, która wylosowała jedynkę. W czwórce miał zamieszkać Louis. Lily dostała pokój numer 3. Zaraz po Em, która wylosowała siódemkę, byłam ja. Włożyłam dłoń do naczynia i wyciągnęłam karteczkę z numerkiem 6. Czyli moją sąsiadką będzie Emily. W pomieszczeniu o numerze 9 miał zamieszkać Niall. Ostatnia sypialnia przypadła Zayn'owi.

‘Coś czułam, że ta przygoda będzie trudna, ale być może będzie najfajniejszą, jaką przeżyję w swoim życiu…’

_________________
Tak, jak obiecałyśmy, dzisiaj dodałyśmy trójeczkę. ;D 
Następny rozdział też powinien pojawić się niedługo.
Mamy nadzieję, że ten się podoba ;)
I przypominam, że jeśli ktoś jeszcze chce być informowany o nn, to zostawiajcie proszę swoje nicki na tt lub gg ;D

sobota, 10 marca 2012

Rozdział 2


Stałyśmy jak skamieniałe i patrzyłyśmy się na nich jak na głupków. Ale nagle coś mi zaświtało i wreszcie się odezwałam.
-Dość tego – zwróciłam się do pana Campbell’a – powiedz w końcu, że to głupi żart, a my sobie pójdziemy.
- Właśnie dlatego nie byłam pewna… - mruknęła cicho Emily.
- Co? Ale… przecież… Ja mówię serio! – jąkał się mężczyzna. Chyba zbiłam go lekko z tropu. – Naprawdę! Razem z chłopcami jesteśmy wami oczarowani! I bardzo chciałbym, żebyście pojechały z nimi w trasę!
- Stella, uszczypnij mnie, bo nie wierzę w to, co słyszę. – powiedziała do mnie Olivia, cały czas gapiąc się w jeden punkt. Zrobiłam to, o co prosiła, a ta zawyła.
- Miało być lekko! – krzyknęła, rozmasowując swoje ramię.
- Nic o tym nie wspominałaś… -mruknęłam.
- Przepraszam, że wam przeszkadzamy, ale chcielibyśmy się przywitać. - usłyszałyśmy męski głos. Wszystkie przeniosłyśmy wzrok na chłopaka, który te słowa wypowiedział.
- Dobrze, zaraz… - przerwał mu menadżer – skoro macie spędzić tyle czasu w trasie, to fajnie by było, gdybyście się jakoś lepiej poznali.. Więc wpadłem na pomysł, byście przez ten czas zamieszkali razem. Co wy na to? – spytał szybko, ale nikt nie zdążył odpowiedzieć, a on już dodał – Szczegóły wyślę wam mailem! – krzyknął i wybiegł z pomieszczenia, jakby bał się naszego gniewu.  ‘Jak ten facet w ogóle został menadżerem?’ – przeszło mi przez myśl. Spojrzałam na resztę zgromadzonych i chyba nikt nie spodziewał się takiej sytuacji, bo każdy miał zdziwioną minę.
- Emm, skoro tak, to może się sobie przedstawmy? – spytał nieśmiało jeden z chłopaków.
********
Od tego szalonego dnia minęły 3 doby. Nadal nie potrafię się otrząsnąć z szoku. Dziewczyny wczoraj wpadły do mnie i wybiegły tak samo szybko jak przyszły. Teraz czekamy tylko na jedno - na e-maila od Campbella. Miał wysłać naszemu 'menadżerowi' - Nathanowi adres i jakiś genialny pomysł zapoznawania się.
- STELLA!!!!!! - usłyszałam mojego starszego brata - Dzwoń po dziewczyny, mam coś dla was!!!
Wykonałam kilka szybkich telefonów i po 10 minutach wszystkie znajdowałyśmy się w moim pokoju. Strasznie się niecierpliwiłam, bo Nathan nie chciał pisnąć słowa, póki nie zbierzemy się wszystkie. Teraz patrzyłyśmy na niego z wyczekiwaniem, ale on specjalnie wszystko przedłużał.
- No powiesz wreszcie, o co chodzi, czy nie?! - krzyknęłam
- A więc... przed chwila przyszła do mnie wiadomość od Campbell'a.
- No i co? - zapiszczała Olivia
- Hmm... No i fajnie macie. Zaraz pokaże wam tego maila. - powiedział i zniknął za drzwiami.
- Boże, daj mi siłę i pomóż wytrzymać z takim  bratem... - mruknęłam.
Po kilku minutach zjawił się z laptopem. Położył go na stoliku.
- No i patrzcie! - uśmiechnął się i odszedł. Rzuciłyśmy się na komputer.
Mam dla was pewną propozycję. Jeśli macie być obecni na jednej i tej samej trasie, i chcecie ze sobą współpracować, koniecznie musicie się lepiej poznać. Jeśli mielibyście robić to indywidualnie, podejrzewam, że prawie na pewno nic by z tego nie wyszło, biorąc pod uwagę charakterki niektórych z was… (tak, Stello, mówię tu między innymi o tobie…) A więc, wpadłem na pomysł, abyście się lepiej poznali. Mianowicie spędzicie ze sobą 9 dni. 9, ponieważ na każdego przypada jeden dzień.
                Teraz druga sprawa. Aby wam to wszystko ułatwić, zamieszkacie razem, co już wiecie. Na samym dole podam wam adres i jedyne, co musicie zrobić, to pojechać tam razem ze swoimi rzeczami i się rozgościć. Dom jest na tyle duży, że wszyscy się pomieścicie. Każdy ma swój pokój. Jeśli pojawią się jeszcze jakieś nowe informacje o jakiejkolwiek sprawie, będę was powiadamiał właśnie w taki sposób jak teraz lub osobiście. Mam nadzieję, że się jakoś dogadacie. Pozdrawiam
 Thomas Campbell
Na dole widniał adres, pod który miałyśmy się udać.
- O kur..chole... ja pierd... Kurna!!!! Czujecie?! Mamy mieszkać w pałacu z królami! - podnieciła się Olivia.
- Nie ciesz się na zapas - powiedziała Lily.
- Zresztą z jakim królami mamy mieszkać? Uważasz ich za kró... NIE!!!- krzyknęłam i wyszłam z pokoju.

_________________
Ok. Wiemy, nie wyszło nam. Jedynka była lepsza od tego. Bardzo za to przepraszamy ;) 
Ale aby wam to wynagrodzić postaramy się dodać następny rozdział już we wtorek ;D
Mamy nadzieję, że jednak może da radę to przeczytać ;p
Zachęcam do komentowania ;) 
~K.

piątek, 2 marca 2012

Rozdział 1


-Uff... Mam już wyniki. Zaraz dowiemy się kto jest zwycięzcą tegorocznej edycji X-Factor…. Wy też jesteście tak spięci? Dobra, nie przedłużam... zwycięzcą jest...
-Znowu oglądasz ten finał? – westchnęła Lily, wchodząc do pokoju. Wzruszyłam tylko ramionami. – Nie wygrałyśmy, ale spójrz, jakie to było wspaniałe doświadczenie! I tak zaszłyśmy daleko i mamy wspaniałych fanów, jesteśmy rozpoznawane – czego chcieć więcej? – uśmiechnęła się lekko i już jej nie było.  
W myślach przyznałam jej rację i z niechęcią wstałam z wygodnej kanapy, by pójść się przebrać. Za godzinę miałyśmy wziąć udział w akcji charytatywnej na rzecz ciężko chorych dzieci zorganizowanej przez nasze miasto. Byłyśmy już dosyć znane, więc poproszono nas o występ. Oczywiście zgodziłyśmy się.  Z resztą dziewczyn miałam spotkać się na miejscu. Gdy byłam już gotowa, wzięłam tylko niezbędne rzeczy i wyszłam z domu.
Weszłam do środka. Po kilkuminutowym poszukiwaniu naszej garderoby znalazłam się w niej.
- Ty masz zamiar w tym wystąpić? Trzymaj! Masz się przebrać w TO i za 2 minuty cię widzę!- Wzięłam ubranie od Emily i podążyłam do łazienki. 
Po niedługim czasie wszystkie byłyśmy już gotowe. Stałyśmy za kulisami i z niecierpliwością czekałyśmy na swoją kolej. Choć był to nasz skromny występ, byłyśmy lekko zdenerwowane.
Po paru minutach usłyszałyśmy głos prezentera: - A teraz specjalnie dla was wystąpią niesamowite dziewczyny z Loca Chicas! - Rozległ się aplauz. Wzięłyśmy głęboki oddech i wyszłyśmy na scenę.
- Hej! - krzyknęła Lily - Jak się bawicie?
Rozległy się pierwsze dźwięki muzyki, a my zaczęłyśmy śpiewać:



Uff, uwielbiałam to uczucie. Wchodzisz na scenę, a wszyscy skupiają wzrok na tobie i cię podziwiają. Kocham to, co robię i cieszę się, gdy innym się to podoba. Rozejrzałam się po dziewczynach. Wszystkie zarumienione z wrażenia, uśmiechały się szeroko. Tak,  to zdecydowanie był dobry występ. Podziękowałyśmy fanom i wróciłyśmy do garderoby. Usiadłyśmy na kanapie w pomieszczeniu  i zaczęłyśmy się śmiać. Można to nazwać naszym rytuałem po skończonym występie.
Nagle wszedł do nas organizator imprezy. Poinformował nas, że jakiś facet chce się z nami spotkać.
-Cześć dziewczyny. Nazywam się Thomas Campbell.  Jestem menadżerem pewnego zespołu i mam dla was pewną propozycję. - powiedział, a my niepewnie rozejrzałyśmy się po sobie.
-Co to za propozycja? – spytała poważnie Emily.
- Jesteście wspaniałe. Spotkajmy się jutro u mnie w biurze, chcę wam coś zaproponować i kogoś przedstawić - powiedział i podał wizytówkę. Wyszedł, a my nadal zaskoczone podeszłyśmy do Lily, która trzymała w dłoniach karteczkę.
********
Następnego dnia weszłyśmy do jego biura w centrum Menchester'u. Olivia rozejrzała się dokładnie.
-Nie chciał przyjść góra do Loca Chicas, to kurde Loca musiały przyjść do jakieś gó... O Boże widzicie to! Ile tu złota! – wykrzyknęła.
-Olivia to nie jest prawdziwe złoto... to tylko farba. – szepnęłam.
- Przepraszam, szukamy biura pana Cambell'a - powiedziała Em do sekretarki.
- Jesteście umówione? – spytała.
-Spokojnie, one przyszły do mnie.  -za naszymi plecami pojawił się wspomniany mężczyzna. - Chodźcie za mną. -Po chwili znalazłyśmy się w przestronnym gabinecie menadżera. Usiadłyśmy, a on zaczął mówić. .
- Cieszę się, że przyszłyście. Jesteście naprawdę wspaniałe.
- To juz słyszałyśmy. Może jakieś konkrety? - powiedziałam zniecierpliwiona. Nie lubiłam owijania w bawełnę.
- Dziewczyny, powiem prosto. Urzekłyście mnie wczoraj waszym występem. Jak wam już wcześniej mówiłem, jestem menadżerem pewnego zespołu, zapewne go znacie. Zresztą oni was uwielbiają, oglądali w X-Factor. Są waszymi wielkimi fanami.
- Mamy multum fanów... Wie pan, jesteśmy znane w całym Manchesterze, ba nawet w UK! - powiedziała Olivia.
 - Olivia przymknij się, niech pan wybaczy - najmniej kumata - powiedziała Lily.
- Ej! Ja jestem kumata!
- Strasznie! Jesteś tak kumata jak osioł - zaśmiała się Lily
Mężczyzna się roześmiał i dokończył. – W każdym razie, chciałbym wam zaproponować trasę koncertową z nimi jako support. Europejską trasę. - dodał po chwili.
Siedziałyśmy oniemiałe. W życiu nie spodziewałabym się takiej propozycji. A przynajmniej nie w tak krótkim czasie. Lily i Olivii, to mało oczy nie wyszły z orbit. Jedynie Emily była jakby niewzruszona albo niepewna – nie umiałam rozszyfrować jej miny. Pan Campbell wyczekiwał naszej odpowiedzi, ale chyba żadna z nich nie miała zamiaru się odezwać, więc  zaczęłam:
- Yyyy, myślę, że to byłby dla nas zaszczyt przyjąć tę ofertę. – uśmiechnęłam się nieśmiało. – Ja się zgadzam. A wy? – zwróciłam się do dziewczyn. Te po chwili otrząsnęły się i pokiwały głowami na znak zgody i mówiły, że z chęcią.
- A ty, Em? – spytałam się dziewczyny.
- Hmmm, nie jestem pewna….
- Uwierz mi, to dla was naprawdę niezła okazja. – odezwał się mężczyzna. – Nie chciałbym, abyście zaprzepaściły taką szansę….
- Ehh, no dobrze. – w końcu zgodziła się dziewczyna, a my odetchnęłyśmy z ulgą.
- Ale pozwolicie, że pogadam z waszym menadżerem. - powiedział jeszcze mężczyzna.
- My nie mamy... - zaczęła Em.
- Zaraz zadzwonimy po Nathana - kopnęła ją Olivia, a ja wyplułam wodę, którą właśnie piłam.
- Co?! Nathan? - krzyknęłam - Ol chyba sobie żartujesz - szepnęłam przyjaciółce do ucha.
- Emm... A możemy się dowiedzieć z kim mamy objechać całą Europe?- powiedziała Lily.
 Pan Thomas spojrzał na swój zegarek. Zrobił dziwną minę i oznajmił, że zaraz tu będą. Usiadłyśmy wszystkie w oczekiwaniu na WIELKIE gwiazdy.
Minęło pół godziny, a w między czasie zjawił się Nathan. Na samym początku musiałam mu oczywiście wszystko wytłumaczyć. Podopiecznych Campbell'a jeszcze nie było.
- Jak długo można czekać?! Serio - powiedziała Lily.
- Coś się musiało stać. - powiedział mężczyzna, a zaraz potem ktoś otworzył drzwi. - Nareszcie! Gdzie się podziewaliście? Ponad 30 minut spóźnienia!
Spojrzałyśmy na siebie i opadły na szczęki! Przed nami stało we własnej osobie całe ONE DIRECTION. My miałyśmy być ich supportem? Nie wierzę! Jak dla mnie tego dnia było już za dużo wrażeń…


_______________________________


A więc o to jest 1 rozdział! Cieszycie się? ;D
Bardzo podoba mi się współpraca z Anią i mam nadzieję, ze potrwa to jak najdłużej ;)
Jeśli to czytacie, prosimy o zostawianie komentarzy, w których wyrazicie swoją opinię, bo musimy wiedzieć czy warto kontynuować pisanie ;) Postanowiłyśmy, że rozdziały będą trochę krótsze, ale za to dodawane 2 razy w tygodniu ;)
Jeśli chcecie być informowane o nowych rozdziałach, zostawiajcie najlepiej swoje twittery, ewentualnie numery gg.  A to kontakt z nami:
Ania - @ania_1D
Kamila - @Kramel97

czwartek, 1 marca 2012

Prologue


Olivia, Emily, Lily i ja siedziałyśmy w moim salonie i szukałyśmy dla siebie letniej pracy. Jutro rozpoczynały się wakacje, a właściwie dla nas kończyła się szkoła. Musiałyśmy się pożegnać z naszą szkolną sławą. W pewnym sensie dawało to nam motywacje na to, żeby stać się gwiazdą większego formatu.

- Chodźmy coś zagrać! Ja tu nie wytrzymam! Za dużo jest tych gazet! - stwierdziła Olivia
- Chodźmy.

Weszłyśmy do mojej piwnicy, która była naszym królestwem. Na środku scena zbita z desek przez mojego tatę. Na niej stały 4 mikrofony i sprzęt nagłaśniający oraz mały stolik z laptopem. Wskoczyłyśmy na scenę, dziewczyny chwyciły mikrofony, a ja włączyłam muzykę. Chwilkę później z głośników rozległ się dźwięk hitu Avril Lavigne – Smile


- Brawo! Jesteście wielkie! - usłyszałam głos mojego starszego brata.
- Weź nie przesadzaj! - syknęła Olivia
- Właśnie prawie zapomniałem! Wysłałem wam kartę zgłoszeniową do X-Factora. Casting w Manchesterze.

Stanęłyśmy jak wryte. Nie okłamując, każda z nas chciała tam pójść, ale strasznie się bałyśmy. Bałyśmy się porażki. Nie chciałyśmy usłyszeć, że nie nadajemy się do tego. Spojrzałam się na dziewczyny. W oczach mojej najlepszej przyjaciółki, Lily ujrzałam jej nie pewność. Na co dzień jest raczej odważna. Jej motto to: „Zrezygnować z marzeń ze strachu przed porażką to tak jakby popełnić samobójstwo ze strachu prze śmiercią”. To właśnie ona zachęcała nas do tego programu. Teraz stoi z niepewnością co ma zrobić. Czy skoczyć i podziękować Nathan'owi, czy może wziąć swoją torbę i wybiec. Kilka dni później stałyśmy w kolejce do castingu. I tak zaczęła się nasza przygoda. Czy światowego formatu? Tego jeszcze nie wiemy.